Assassin´s Creed III: Liberation - recenzja cdaction.pl – CD-Action (2024)

Strona głównaRecenzje

38

2.11.2012, 08:00Lektura na 10 minut

Assassin’s Creed III: Liberation to pierwszy wysokobudżetowy tytuł na Vitę niepochodzący ze stajni Sony. Ekipa Ubisoftu postanowiła przenieść na przenośną konsolkę znaną z dużych platform serięAssassin’s Creed. Czy im się to udało? Recenzja cdaction.pl!

Assassin´s Creed III: Liberation - recenzja cdaction.pl – CD-Action (1)

Piotrek66

Assassin's Creed III: Liberation
Dostępne na: PlayStation Vita
Wersja językowa: angielska

Kiedy po raz pierwszy zapowiedziano Liberation na tegorocznym E3, dostrzegłem w grze dość duży potencjał. Całkiem nowa historia związana z asasynami, pierwsza okazja w historii serii by pokierować kobietą i oprawa graficzna nie odstająca jakością od „Asassinów” z X360 i PS3. Niestety okazało się, że nie wszystko złoto, co się świeci…

Asasyn też może być kobietą!

Assassin’s Creed III: Liberation przenosi nas do Ameryki lat 1765-1780. Podobnie więc jak w dużej „trójce”, dane nam jest uczestniczyć w wydarzeniach osadzonych przed i w trakcie amerykańskiej rewolucji. Wcielamy się w Aveline de Grandpre - pochodzącą z Nowego Orleanu asasynkę, córkę afrykańskiej niewolnicy i francuskiego szlachcica. Za młodu została porzucona przez matkę, a jej wychowaniem zajął się ojciec wraz ze swoją żoną. Chęć odnalezienia rodzicielki jest jednym z głównych motywów napędzających działania Aveline.

Dziewczyna nie jest przodkiem Desmonda – historia przedstawiona w grze nie jest bowiem w bezpośredni sposób związana z poprzednimi częściami serii. Co prawda w pewnym momencie na scenie pojawia się Connor, ale to tylko poboczny akcent. Wydarzenia, które śledzimy, są wspomnieniami anonimowej osoby, która kupiła komercyjną wersję Animusa wprowadzoną na rynek przez Abstergo. Z tym zresztą wiąże się jeszcze jedna rzecz – urządzenie zostało zaprojektowane w taki sposób, by pokazywało templariuszy w jasnym świetle. Okazuje się jednak, że do systemu Animusa włamali się hakerzy, którzy wraz z postępami w rozgrywce ukazują nam „ukrytą prawdę” historii Aveline. To ciekawy zabieg - choć kierujemy asasynką, po raz pierwszy w cyklu możemy zobaczyć, w jaki sposób poszczególne wydarzenia postrzegają templariusze, a w jaki zabójcy.

Nie oczekujcie jednak wiele - "prawda" jest swego rodzaju odpowiednikiem sekretów Obiektu 16 z poprzednich odsłon serii. Poza tym zmiany fabularne, które pojawiają się po odkryciu wskazówek zostawionych przez hakerów nie są znaczące i odkrywają głównie prawdziwe zamiary templariuszy. Plusem jest natomiast fakt, że wątek "komercyjnego Animusa" luźno łączy się z historią stojącą za multi dużej "trójki", w którym to gracze kierują osobami korzystającymi właśnie z urządzenia Abstergo.

Dziewczyna bez wyrazu

Przenośny "asasyn" to przede wszystkim nowa postać (pierwsza grywalna kobieta w serii), z czym fani wiązali wielkie nadzieje, licząc na odświeżenie cyklu. Niestety -Aveline jest bohaterką nijaką i do pięt nie dorasta Ezio, a tym bardziej Altairowi. Wydaje się obca i nie budzi w graczu sympatii. W polubieniu dziewczyny nie pomagają zwłaszcza pewne dziury fabularne. Przykład? Po prologu, w którym sterujemy bardzo młodą Aveline następuje przeskok o kilkanaście lat. Co się wydarzyło przez ten czas? W jaki sposób bohaterka dołączyła do Bractwa Asasynów? Tego musimy się tylko domyślać.

Sama fabuła również jest nie najwyższych lotów. Jednym z głównych wątków historii są tajemnicze zniknięcia niewolników, za którymi stoją najpewniej okupujący Nowy Orlean Hiszpanie. Do tego dochodzi wspomniany już motyw odnalezienia przez Aveline matki, a także kompletnie nieudany pseudo-wątek romansowy, który co gorsza nie został zakończony. Konflikt asasynów z templariuszami został odsunięty na bardzo daleki plan i stanowi nic nie znaczące tło. Niby jest tam jakiś artefakt, ale mam wrażenie, że pojawił się on tylko po to, by usprawiedliwić czymś obecność templariuszy. Zabrakło mi też większych nawiązań do amerykańskiej historii – co nieco o rewolucji słyszymy, ale nie jest to istotny wątek w scenariuszu.

Opowieść jest standardowa do bólu i nie porywa, a czasami po prostu nudzi. Pojawia się co prawda pewien zwrot fabularny, ale jest on bardzo naiwny (nie będę jednak spoilerował – kto będzie miał na tyle silnej woli, to sam się przekona). Nieco lepiej jest w końcówce – od okolic siódmej sekwencji z dziewięciu fabuła nabiera rumieńców. Nie spodziewajcie się jednak cudów – historia w Assassin’s Creed III: Liberation jest po prostu słaba.

Assassin’s Creed w twojej kieszeni

Uruchamiając Liberation obawiałem się, co ujrzę – wiadomo oczywiście, że Vita to nie PlayStation 3 i konsolka ma pewne ograniczenia, które nie pozwalają w grze w otwartym świecie rozwinąć w pełni skrzydeł. Pierwsze wrażenie było jednak jak najbardziej pozytywne – do dyspozycji otrzymujemy trzy lokacje (Nowy Orlean, obóz w Meksyku oraz bagna w Luizjanie, które stanowią odpowiednik Pogranicza z „trójki”), a każda z nich usiana jest masą ikonek symbolizujących różnego rodzaju aktywności. Jako fan Assassin’s Creeda poczułem się więc jak w domu. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.

Aktywności jest sporo, ale gra nie zachęca do ich wykonywania. Za ich ukończenie otrzymujemy pieniądze, te nie są jednak potrzebne. I mówię to szczerze – w czasie zabawy wirtualnej kasy nie wydawałem prawie wcale, pozostając przy swoim podstawowym uzbrojeniu (szabla, topór, ukryte ostrza, pistolet, strzałki z trucizną i lasso), które było wystarczające. Pieniądze można byłoby wydać na nowe zbroje, ale tych tutaj nie uświadczymy - stroje, owszem, są, ale różnią się tylko kolorem i wyglądem. Można więc uganiać się za lalkami voodoo, statuetkami Majów, kartami z dziennika matki, czy zarządzać handlowym imperium wysyłając statki z towarami… ale po co?

Nie warto zajmować się również zadaniami pobocznymi, które sprowadzają się głównie do odnalezienia i zabicia celu. Teoretycznie na podobnych zasadach oparte są misje w "dużych" Assassin's Creedach, ale tam były one w większym stopniu urozmaicone i to nawet pod względem fabularnym. A tutaj każde zadanie polega na pójściu od punktu A do punktu B i zadania śmiertelnego ciosu. Po wykonaniu kilku z takich misji miałem już serdecznie dość i podczas gdy w „dużych” Assassin’s Creedach staram się robić wszystkie questy, tutaj je ignorowałem koncentrując się na głównym wątku. Zresztą misje fabularne również nie powalają – brakowało mi w nich czegoś świeżego, bo wszystko polegało na a) zabiciu celu, b) śledzeniu i zabiciu, c) ochronie towarzyszy. Nuda…

Asasynka, niewolnica, a może dama?

W Assassin’s Creed III: Liberation pojawił się pozornie ciekawy system przebrań. W porozmieszczanych w świecie gry komnatach Aveline może zmienić odzież, stając się asasynką, niewolnicą lub damą. Wiążą się z tym nie tylko zmiany estetyczne, ale także gameplayowe. Każdy typ postaci dysponuje pewnymi pozytywnymi i negatywnymi cechami – dama nie może skakać i wspinać się, dysponuje też tylko ukrytym ostrzem oraz parasolem z zatrutymi strzałkami, ale może przekupić strażników lub zauroczyć ich swoim wdziękiem. Z kolei niewolnica jest słaba, potrafi jednak wmieszać się w tłum. Strój asasynki oferuje natomiast pełne uzbrojenie i mobilność, ale musimy liczyć się z tym, że zostaniemy szybciej wykryci.

Teoretycznie otwiera to przed graczem nowe opcje strategiczne. W rzeczywistości nie jest tak różowo – z przebrań korzystałem tylko na początku zabawy, gdy wymagała tego ode mnie gra. Później kierowałem tylko asasynką – stroje nie mają bowiem większego wpływu na rozgrywkę. To, co można zrobić niewolnicą czy damą, można wykonać także zabójczynią. A biorąc pod uwagę ograniczenia pierwszych dwóch, nie widziałem sensu, by świadomie się męczyć. Nie jestem masoch*stą.

Każda postać dysponuje własnym wskaźnikiem „poszukiwania”, który zwiększa się wraz z wykonywaniem podejrzanych działań. Istnieją trzy sposoby, by je zmniejszyć, każde związane z konkretnym typem bohaterki – asasynka zabija świadków, niewolnica zrywa plakaty, a dama przekupuje heroldów.

Jeśli jednak w porę nie zmniejszymy wskaźnika poszukiwania, czeka nas walka. I tu... kolejny probl. Starcia wydają się bazować na systemie znanym z dużego Assassin’s Creeda III – są trudniejsze, a przeciwnicy atakują w grupkach. Vita to jednak nie pad od PS3 i korzystając z miniaturowych gałek i przycisków trudno opanować Aveline w ferworze walki, przez co do bitew wkrada się chaos. Dlatego też starałem się likwidować wrogów z daleka, korzystając z zatrutych strzałek. W starciach bezpośrednich najlepszą metodą okazywały się kopniaki, które oszałamiały oponentów, pozwalając zadać im ostateczny cios.

Sterowanie w Liberation to zresztą osobna kwestia. Wspomniane już miniaturowe gałki konsoli powodują, że pokonywanie przeszkód jest po prostu niewygodne i mało precyzyjne. Nie widać tego tak bardzo w miastach, w których na niemal każdy budynek można się wdrapać. Gorzej jest w sekwencjach wspinaczkowych i na bagnach, gdzie skakanie po drzewach wymaga większej precyzji. Tam jest jeszcze inny kłopot w postaci niewidzialnych ścian – przez niektóre krzaki i głazy nie można się przedrzeć.

Sytuacji ze sterowaniem nie poprawiają liczne bugi. Do najpoważniejszych należą problemy z wykrywaniem kolizji, które powodują, że postać blokuje się na drzewach, głazach czy budynkach i nie chce ruszyć dalej. Do tego dochodzą jeszcze takie „kwiatki” jak lewitujące ciała, czy Aveline pływająca nad wodą. Ze dwa razy zdarzyło mi się nawet, że martwy żołnierz wstał i spacerował sobie, jak gdyby nigdy nic…

Liberation to gra zaprojektowana z myślą o Vicie, robi więc użytek z unikalnych możliwości tej konsolki. Mam jednak wrażenie, że nie wykorzystano w pełni ich potencjału – momentów, w których musimy ich użyć, jest niewiele (nie licząc takich drobnostek, jak przesuwanie palcem mapy, czy dotykowe menu), a te, które są, nie powalają, a wręcz irytują. Jak zagadka, w której korzystając z żyroskopu Vity musimy wtoczyć kuleczkę do środka labiryntu zmieniając nachylenie kamiennej płyty. Męczyłem się z tym bitą godzinę - choć machałem konsolą w powietrzu starając się przechylić podłoże w odpowiednim kierunku, to nie reagowało w odpowiedni sposób. Gdyby nie świadomość, że w ręku trzymam sprzęt za blisko tysiąc złotych, zapewne konsolka wylądowałaby na pobliskiej ścianie…

Gra i buczy aż miło

Najjaśniejszym punktem Assassin’s Creed III: Liberation jest zdecydowanie oprawa wizualna. Grafika jakością nie ustępuje produkcjom z dużych platform (oczywiście biorąc pod uwagę skalę). Lokacje są szczegółowe (urzeka zwłaszcza pokryty śniegiem Nowy Jork, który na chwilę odwiedzamy), podobnie jak modele postaci, zwłaszcza w przerywnikach filmowych, za które twórcom należą się (nareszcie…?) brawa.

Na podobnie wysokim poziomie stoją muzyka i dźwięk. Rozgrywce towarzyszy soundtrack dobrze dopasowany do toczących się wydarzeń i nadający grze dodatkowego klimatu. Aktorzy wypadają nieźle, podoba mi się zwłaszcza francuski akcent u Aveline.

Niewykorzystany potencjał

Miałem nadzieje – pewnie tak jak Sony – że Assassin’s Creed III: Liberation będzie swoistym system sellerem Vity, który pociągnie w górę nienajlepszą sprzedaż platformy. Jest jednak inaczej – produkcja sofijskiego oddziału Ubisoftu jest grą średnią, z kiepską fabułą i z rozwiązaniami, których potencjału nie wykorzystano, a wręcz zaprzepaszczono.

Komu mogę więc polecić Liberation? Tylko największym fanom serii, którzy nie mogą przegapić żadnej informacji i nowinki związanej z serią o asasynach, ale tylko jeśli znajdą grę na wyprzedaży. A to i tak tylko w sytuacji, gdy mają Vitę – kupowanie konsolki dla tej akurat gry mija się z celem. Ubisoftowi co prawda udało się przenieść cykl na przenośną platformę Sony, ale tylko połowicznie. Można rzec: operacja się udała, ale pacjent umarł...

---

Ocena: 6.0

Plusy:

  • pierwsza grywalna kobieta
  • Connor
  • „mini AC”
  • trwająca około 10h kampania
  • to jedna z ładniejszych gier na Vitę
  • Minusy:

  • niewyrazista i niezapadająca w pamięć bohaterka
  • fabuła leży i kwiczy
  • system przebrań tylko, jako ciekawostka
  • nieprecyzyjne sterowanie
  • niewykorzystany potencjał
  • irytujące niedoróbki techniczne
  • Redaktor

    Piotrek66

    Wpisów17556

    Obserwujących0

    Podziel się lub zapisz

    Dyskusja

    Dodaj komentarz

    Najlepsze

    Najnowsze

    Najstarsze

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze
    Assassin´s Creed III: Liberation - recenzja cdaction.pl – CD-Action (2024)

    References

    Top Articles
    Latest Posts
    Article information

    Author: Gov. Deandrea McKenzie

    Last Updated:

    Views: 5914

    Rating: 4.6 / 5 (46 voted)

    Reviews: 93% of readers found this page helpful

    Author information

    Name: Gov. Deandrea McKenzie

    Birthday: 2001-01-17

    Address: Suite 769 2454 Marsha Coves, Debbieton, MS 95002

    Phone: +813077629322

    Job: Real-Estate Executive

    Hobby: Archery, Metal detecting, Kitesurfing, Genealogy, Kitesurfing, Calligraphy, Roller skating

    Introduction: My name is Gov. Deandrea McKenzie, I am a spotless, clean, glamorous, sparkling, adventurous, nice, brainy person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.